>> Zaklęcie umarłych<<
(3)
Tylny dziedziniec Gildii Magów skąpany był w mroku. Weszli
przez ukrytą w gąszczu furtkę, której najwyraźniej dość często używano w celu
wymykania się poza mury gildii. Yizu wiedziała, że czynili tak zarówno młodzi
adepci sztuk magicznych, jak i starsi magowie. Wraz z towarzyszem bezszelestnie
pokonała dziedziniec, by już po chwili pod osłoną ściany ruszyć w stronę
wejścia do jednego z budynków. Ów budynek znajdował się na zachodzie terenu gildii
i w świetle dnia prezentował przepiękną architekturę. W tej chwili
gdzieniegdzie w oknach paliły się światła zdradzając ludzką obecność. Yizu
wyjrzała zza rogu. Dwóch adeptów minęło
ją, nawet nie zauważywszy w ciemności.
Łowca przyjrzał jej się. Zupełnie nie
wiedział co o niej sądzić. Z jednej strony była jak potrzebujące opieki
dziecko, z drugiej, jak skała, do której nie można się zbliżyć. W tej chwili
widział w niej koncentracje, jakiej by się po niej nie spodziewał. Kiedy
wyjaśniła swój plan wtedy w barze, nie był zdziwiony jego treścią, jednakowoż
coś innego zwróciło jego uwagę. Tyir... ten mag był chyba jej przyjacielem. To,
co wtedy wypowiedziała na długo zapadną w pamięci. „Tylko nie wpakuj się w
kłopoty” Te słowa wyrażały więcej niż ich brzmienie. Ona troszczyła się o tego
maga, tym samym odstępując od tego wszystkiego, co mnich Zakonu Świętego Krzyża
wiedział o wampirach. Był szkolony do zabijania potępionych, między innymi
wampirów, jego ostrza pozbawiły życia
ponad setkę przedstawicieli tego gatunku, ale jeszcze nigdy nie widział by jakikolwiek
wampir o kogokolwiek się troszczył. Później, gdy o to zapytał, wyjaśniła, że
Tyir jest dość niezdarny i często pakuje się w kłopoty coś psując, albo gubiąc.
Kiedy to mówiła miała dziwny wyraz twarzy, jakby... uśmiechała się do własnych
wspomnień. Dostali się do budynku zadziwiająco łatwo i ukryli się w jednym z
korytarzy. W ciemności Łowca widział równie doskonale jak w dzień, a w tej
chwili widział, jak czarnowłosa wampirzyca ściągnęła pelerynę a potem całą ją
wpakowała w tą mała torebeczkę, która wcześniej miała przy udzie, a która teraz
znajdowała się z tyłu przy pasie. Już samo to że schowała tam taki kawał
materiału było dziwne, ale jeszcze dziwniejsze było to, że z tej samej
torebeczki, którą ocenił na mogącą pomieścić ledwie dwa może trzy średnie noże
do rzucania, ona wyjęła miecz. Miecz wyglądał jak większość mieczy jakie do tej
pory widywał, ale rękojeść jego otoczona była czerwonoczarną wstążką, której
końcówki luźno zwisały, kołysząc się delikatnie przy każdym ruchu. Łowca
widział teraz szczegóły jej nowego ubioru. Bluzka, którą tym razem zasłaniała
cały brzuch, była rozcięta u góry rękawów, od ramion aż po nadgarstki i
powiązana rzemykami, które przyozdabiały ją również z przodu przy dekolcie.
Skryci w ciemności czekali kilka minut. Zastanawiał się nad jej kolejnymi
słowami „Zrobimy to tak, żeby nie ucierpieli niewinni”. Powoli zaczynał wątpić
w jej przynależność rasową, ale miała kły, żywiła się krwią, tego akurat był
pewien, bo zawsze gdy wracała dobrze to wyczuwał. Nagle w oddali coś huknęło,
usłyszeli wrzask, a w oknach korytarza zobaczyli nieco oddalone płomienie. Tyir
dobrze się spisał. Łowca, wraz ze swoją towarzyszką cofnął się jeszcze w głąb
ciemności, gdy niedaleko nich szybko przebiegło kilku młodych adeptów oraz
dwóch starszych magów. Yizu uniosła rękę dając znak, by jeszcze nie ruszali się
z miejsca. Chwile później obok nich przebiegło kolejnych kilku adeptów mówiąc
coś o pożarze w stajni. Wampirzyca i Łowca wyszli z ukrycia, przez chwile szli
korytarzem po czym skręcili w lewo, weszli na schody i ruszyli w stronę
drewnianych pięknie zdobionych dwuskrzydłowych drzwi. Podeszła do nich pewnym
krokiem i kopniakiem otworzyła. W komnacie do której weszli siedziało może z
ośmiu magów, z tego co dało się zauważyć raczyli się herbatką i ciastkami,
pierwszy z nich, który najszybciej zareagował posłał w jej stronę kulę ognia,
uchyliła się zwinnie, a zaklęcie trafiło w futrynę.
-
To potępiona brać ją! - krzyknął ktoś.
Nieoficjalna plotka głosiła, że magowie nienawidzą wampirów,
a wszelkie ich potępienia przez kościół dochodzą do skutków właśnie za sprawą
tych mężczyzn w szatach. Łowca niezbyt przepadał za magami, mimo że często byli
jego jedynym źródłem utrzymania. Zdziwiło go jednak, że żaden z nich nawet nie
zatrzymał się na sekundę by rozważyć co tu robi mnich Zakonu Świętego Krzyża i
dlaczego towarzyszy potępionej. Magowie chwycili swoje laski, łowca znalazł się
za dwoma najdalszymi i pozbawił ich przytomności, Yizu natomiast zanurkowała
między kilku najbliższych, a jej miecz zasmakował krwi. Któryś chwycił
pogrzebacz i ranił ją boleśnie w bok, syknęła z bólu opuszczając nieco gardę,
wtedy dostała cios laską w twarz, zatoczyła się, jednak następny atak napotkał uniesiony miecz. Jeden
z magów posłał w stronę łowcy fioletową kulę energii, lecz ten już nie stał na
jej drodze. Miotający poczuł lekki podmuch i nim zdołał się obrócić, został
pozbawiony przytomności ciosem w kark. Yizu odepchnęła atakującego, w tym samym
momencie ktoś rzucił w nią kulą ognia. Łowca w jednej chwili znalazł się przy niej
i uniósł dłoń. Półprzezroczysta powłoka pojawiła się wokół niego i czarnowłosej,
rosnąc drastycznie i uderzając w pozostałych magów, pozbawiając ich
przytomności.
-
Zawsze tak miłosiernie walczysz? - zapytała z
sarkazmem, syknęła przy tym, bo krwawiący bok zabolał.
Łowca nie zdążył odpowiedzieć, coś uniosło go i uderzyło nim
o ścianę. Nim zdołał się podnieść, znów został uniesiony i rzucony, tym razem
uderzając futrynę. Yizu zerknęła w stronę drzwi prowadzących do kolejnego
pomieszczenia. Na schodach stał mag w czarnej szacie. Ten sam, który tak
niespodziewanie ulotnił się z polany.
-
Widzę, że jednak wróciłaś – powiedział
beznamiętnie.
Łowca w jednej chwili znalazł się za magiem i ciął
sztyletami na krzyż, lecz sztylety trafiły w pustkę. Mężczyzna stał już gdzie
indziej.
-
Mówiono ci, że ona jest niebezpieczna – rzekł.
Łowca poczuł, jakby wielka płyta opadła mu na plecy, coś
przygniotło go do podłoża. Yizu w końcu się opanowała , chwyciła mocniej miecz
i skoczyła do ataku. Zatrzymała się w powietrzu, jej ręce zostały rozłożone na
boki, a miecz odebrany.
-
Co do... ? - zaczęła zdezorientowana.
Chciała użyć, swojej siły, szybkości, ale nie mogła. Czuła
jakby coś trzymało ją za nadgarstki, jakaś silna, niewidzialna dłoń, albo
ciasne, szerokie kardany, ucisk nasilił się, syknęła.
-
Rozerwę cię na strzępy – powiedział mag.
-
Magu – odezwał się Łowca – masz ostatnią szansę,
by odpuścić.
-
Czy ty chociaż wiesz po co jej te zwoje? -
zapytał zaszczycając mężczyznę spojrzeniem.
Coś chwyciło jego ręce i rozłożyło tak, że wyglądał jak
ukrzyżowany na podłodze. Poczuł na plecach większy ciężar, jakby powietrze nad
nim stało się nagle niesamowicie ciężkie, aż zabrakło mu tchu.
-
Nie – odparł po prostu.
-
Ona ma zamiar za ich pomocą zniszczyć świat!
-
Nieprawda! - zaprotestowała
-
A ty – kontynuował mag niewzruszenie – zginiesz
przy tym jako pierwszy. - uśmiechnął się lekko – A jeśli ona dziś umrze, ty i
tak zostaniesz stracony za zdradę kościoła.
Yizu spróbowała się szarpnąć, splunęła w stronę oprawcy, ale
i tak stał za daleko.
-
Przyszłaś po zwój – mag zwrócił się do
wampirzycy – a jedyne co dostaniesz to śmierć.
-
Jesteś gnidą – warknęła.
Ten tylko się zaśmiał. Łowca spróbował się podnieść, ale
ciężar niemal miażdżył mu kręgosłup. Mag spojrzał w stronę miecza wampirzycy,
który teraz leżał na posadzce bez opieki. Broń uniosła się i skierowała ostrze
w stronę niedawnej właścicielki. Wampirzyca warknęła wściekle w stronę
uśmiechniętego maga.
-
Twoja godzina nadeszła – powiedział.
Nie mogąc się ruszyć, nie mogła zadziałać. Nie mogła użyć żadnego
zaklęcia, nie mogła użyć wampirzych zdolności. Zaczęła żałować, że wplątała w
to wszystko Łowce, który niechybnie zostanie uśmiercony zaraz po niej. Miecz
ruszył, zamknęła oczy.
-
Uch... - usłyszała znajomy głos.
Otworzyła oczy i od razu pożałowała że to zrobiła. Tyir
upadł właśnie na kolana, z jego piersi wystawała rękojeść jej miecza.
-
Tyir... - szepnęła
-
Nie powinieneś mi wchodzić w drogę starcze –
rzekł mag w czarnej szacie.
-
Tyir! - tym razem krzyknęła, a krzyk ten był
przesycony rozpaczą
Łowca nadal przygnieciony do podłoża nie widział jej twarzy,
ale był pewny, że dziewczyna jest co najmniej wstrząśnięta, jej głos mówił
wszystko.
-
Ty... - wzięła głęboki wdech – Ty... Ty
pierdolony morderco! - wrzasnęła
Łowca zdołał na tyle unieść głowę, by zobaczyć, jak
wampirzyca kieruje palce w kierunku maga.
-
Zabije cię ty skurwysynie! - krzyczała – zabije
cię, a to i tak będzie za łagodna dla ciebie kara!
Z palców prawej ręki wystrzeliło pięć małych dysków.
Wyglądały jakby były zrobione z lodu, dyski lecąc w stronę maga zaczęły się
powiększać.
-
Zginiesz! - warknęła.
Jednak pociski nie dosięgły celu. Rozbiły się o barierę
otaczającą mężczyznę w czerni. Mimo to nie przestawała, posyłała coraz to nowe
i nowe dyski robiąc coraz więcej lodowego pyłu wokół maga, a raczej jego
bariery. Atakowany stał tylko i przyglądał się jej z zadowoleniem, w końcu
jednak chyba znudził się widowiskiem po wampirzyca zawyła przeraźliwie, gdy
palce jej prawej ręki zostały złamane. Spuściła wzrok i przygryzła wargę z
bólu. Miecz wysunął się z ciała martwego Tyir'a i znów ostrze skierowało się na
nią. Yizu podniosła wzrok. Uśmiech wypełzł na jej twarz. Był to uśmiech tak
pewny, że mag zawahał się. Co ona kombinowała?
-
Zegnaj – powiedziała po prostu
Ostrze ruszyło w jej stronę, lecz tuż przed celem opadło,
jakby siła, która nim kierowała nagle ustała. Wampirzyca została puszczona i
osunęła się na kolana przy ciele przyjaciela, który oddał życie by ją obronić.
Ciężar przygniatający Łowce zniknął tak nagle, że ten dopiero po sekundzie
zorientował się, iż może wstać. Wstał powoli i podszedł do niej. Mag w czerni
stał wciąż w miejscu. Bez wątpienia był martwy. Mimo to stał. Łowca spostrzegł
lekki szron wokół butów maga. Niewprawny obserwator byłby zdziwiony takim
obrotem spraw, ale on nie był niewprawnym obserwatorem. Niewielu jednak ludzi
zauważyłoby maleńki niebieski portal wśród tego śnieżnego pyłu, jaki opadał
uderzając o barierę. Kucnął przy wampirzycy. Doszedł do wniosku, że w jakiś
sposób wprowadziła zaklęcie do wnętrza ciała maga i po prostu go zamroziła.
Wskazywały na to oczy denata, które wyglądały jakby nałożono na nie
półprzezroczyste soczewki i ten szron przy ziemi. Yizu wystawiła prawą dłoń w
stronę Łowcy.
-
Nastaw – powiedziała, nie patrzyła na niego, a
niebieska grzywka zasłaniała jej oczy.
Spełnił jej prośbę, zawyła po raz drugi. Wstała bez słowa,
podeszła do maga w czerni, wyjęła z kieszeni jego szaty jakiś klucz, po czym
ruszyła po schodkach do kolejnego pomieszczenia. Łowca wstał, ale nie poszedł
za nią. Chwile później zobaczył jak wyszła, wzrok miała spuszczony, a w ręku
trzymała zawiniątko podobne do tego, które widział u niej za pierwszym razem.
Minęła go bez słowa i ruszyła korytarzem w drogę powrotną. Szedł za nią
zastanawiając się czy nie spotkają powracających magów i wtedy ja na zawołanie
zobaczył dwóch nowicjuszy, nie zdążył zareagować, kiedy wystawiła w ich stronę
otwarta dłoń z której wytrysnęła woda pod ciśnieniem, uderzając w młodych
adeptów i pozbawiając ich przytomności. Zrobiła to jeszcze kilkakrotnie za
każdym razem powarkując. Wciąż szła przed nim. Miał wrażenie, że całkiem
zapomniała o jego istnieniu. Skręcili w lewo i napotkali maga w zielonej szacie
i okularach, tego samego, który próbował zatrudnić Łowce w karczmie. Yizu w
jednej chwili znalazła się przy człowieku i chwyciła jego szatę szarpiąc nim
groźnie. Okularnik wpierw spojrzał na mnicha, a jego oczy rozszerzyły się ze
zdumienia, które przerodziło się w śmiertelne przerażenie, kiedy spojrzał w jej
twarz. Łowca zatrzymał się, powoli sięgnął pod poły płaszcza, ale ona tylko
warknęła groźnie i szarpnięciem posłała maga w stronę ściany, ten osunął się po
powierzchni jakby ze strachu stracił władze w nogach. Wampirzyca i jej wciąż
podążający za nią towarzysz wyszli na zewnątrz przeszli szybkim krokiem przez
dziedziniec po czym używając tej samej furtki znaleźli się poza murami gildii.
Za bramką czekały dwa osiodłane konie. Yizu wskoczyła na jednego i ruszyła
galopem, Łowca niewiele myśląc zrobił to samo. Przejechali przez bramę miasta
nawet nie zaszczycając zaskoczonego strażnika spojrzeniem. Dziesięć minut
późnij człowiek, który ich śledził aż spod bramy Carmilli, wyminął Łowcę i
zrównał się z wampirzycą. Koń był cały biały i wyglądał na szybkiego, a
mężczyzna go dosiadający miał nie więcej niż dwadzieścia lat, odziany był w
płaszcz z kapturem przy prawym boku miał miecz, a pod falującymi od prędkości
połami płaszcza Łowca zauważył kilka sztyletów do rzucania, oraz długi
zakrzywiony nóż. Mężczyzna na białym koniu odwrócił głowę w jej stronę
najwyraźniej coś mówiąc. W odpowiedzi skręciła ostro w prawo i ruszyła do lasu,
zakapturzony zrobił to samo. Jechali tak dobre trzy minuty po których on w
końcu skoczył na nią zrzucając z konia. Przeturlali się po ziemi, a ona
wylądowawszy na nim przystawiła mu jeden z jego małych noży do gardła, warknęła
przy tym.
-
Yizu, na litość boską, to ja! - zawołał
Te słowa, a może jego głos sprawiły, że się zawahała. Dało
mu to możliwość szybkiej reakcji, w efekcie czego ona teraz leżała na ziemi, a
on siedział na niej i trzymał ją za ręce. Łowca zbliżył się do nich.
-
Dobrze ci radze, usssspokuj ssssię – powiedział
ten, który na niej siedział
Z tym, że teraz nie był to człowiek, lecz czerwony jaszczur
w ludzkim ubraniu. Łowca zsiadł z konia. Podszedł powoli do nich obojga.
Wampirzyca właśnie uspokajała oddech.
-
Codin – zwróciła się beznamiętnym tonem do
jaszczura.
Zaraz. Jaszczura? Przecież przed chwilą był człowiekiem na
białym koniu i rzeczywiście, ów koń był tu w pobliżu, ale na dziewczynie
siedział jaszczur. Łowca jeszcze nigdy nikogo takiego nie widział, a widział
już wiele. Jaszczur jednakowoż nie wydawał się wrogiem, ale z wyrazu jej twarzy
można było wywnioskować, że nie jest też przyjacielem. Wyprostował się
puszczając jej ręce.
-
Ssssłucham – powiedział
-
Wiesz jak cię nie znoszę.
Powiedziała to beznamiętnie, ale jej pięść była szybka
niczym błyskawica. Uderzony w pysk gad spadł z niej i przekoziołkował uderzając
plecami o najbliższe drzewo.
Rozkręca się :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak piszesz ale zawału idzie dostać czekając na kolejne rozdziały :P Lilith Dragonet
OdpowiedzUsuńFajna akcja :) Lubię motyw zemsty :)
OdpowiedzUsuń