30 listopada 2015

Życzenie Półkrwi - Epilog

Epilog.

Zza lekko uchylonych drzwi delikatnie sączyła się jej ulubiona muzyka, subtelnie, niczym zapach dopiero upieczonego ciasta, namawiała by wejść do środka. Zapiąłem miecz na plecach i powróciłem do ludzkiej postaci. Niedomknięte drzwi jednoznacznie sugerowały skierowane do mnie zaproszenie. Wszedłem więc, wdzięczny, że w końcu poznałem lokalizację tego miejsca. Teraz przynajmniej byłem o nią spokojniejszy, bo gdyby zniknęła, wiedziałem gdzie rozpocząć poszukiwania. Dziwną rzeczą natomiast było to, że tym razem, wbrew wszelkim oczekiwaniom i przyzwyczajeniom – nie zniknęła. Tej nocy, gdy znów o mało nie zginęła, przeszła przez portal, zostawiając mnie i Neilę samych w tłumie ludzi, którzy pojawili się, gdy tylko chwilę później puściły zabezpieczenia bariery. Dowiedziałem się wtedy, że na czas całego zamieszania zostaliśmy przeniesieni do innego, specjalnie stworzonego wymiaru. Okazało się też, że nikt tak naprawdę nie ucierpiał, co na pewno zaowocowało uczuciem ulgi u mojej przyjaciółki. Dobrze mieć wieszczkę, która przewiduje takie rzeczy. Kilka godzin po tym dziwnym zdarzeniu Adrelia zadzwoniła do mnie i oznajmiwszy, że chce pobyć sama jakiś czas, rozłączyła się. Pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wielką ulgę sprawiła mi tym krótkim telefonem. Jakiś czas później, zgodnie z obietnicą, pokazała mi swój dom.

Życzenie Półkrwi - rozdział 12 (2/2)

I nagle wszystko się skończyło. Nie krzyknął nawet. Wydał z siebie jedynie jęk, choć nie umiała rozpoznać, czy to z bólu, czy tylko zaskoczenia. Na oślep rozcinając przeciwnika przed sobą, obróciła głowę.
-        Riven... - szepnęła bezgłośnie.
Czarne ostrze jednego z manekinów wystawało mu z pleców.
-        Riven! - krzyknęła.
W jednej chwili stała się zupełnie wolna - zniknęła jej wampirza szybkość. Chciała w mgnieniu znaleźć się przy nim, chwycić go, uleczyć. Czas zwolnił, jakby ktoś puścił film z prędkością zwolnioną o połowę. Wyciągnęła rękę, chcąc go chwycić jeszcze zanim zdoła do niego dobiec. Szarpnął się, chyba zaskoczony ostrzem wbitym we własne ciało. Zamachnął się ręką, a granulki posypały się pod jego stopy.
           
            Jej miecz samoistnie niemal rozpłatał przeciwnika, który napatoczył się pod ostrze. Drugiej broni już nie posiadała, ale to nie miało znaczenia.
-        Riven! - krzyknęła raz jeszcze.
            Upadł na kolana.

23 listopada 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 12 (1/2)

Rozdział 12, cześć pierwsza, serdecznie zapraszam ;-) 

-        Suń że tyłek, muszę skorzystać z kompa.
-        Wiesz – rzekł z powątpiewaniem – „cześć” byłoby lepszym przywitaniem.
Swoboda z jaką wparowała do jego domu, nieco go zdziwiła. Nie, żeby kilka dni temu klęczała przed nim, błagając, by odebrał jej życie.

            Zwariowała, pomyślał. Patrzył na nią - klęczącą, niczym innowierca pragnący rozgrzeszenia. Sztylet, który trzymała, miał takie samo falujące ostrze, jak te należące do Deriana. Był tylko krótszy, co wcale nie sprawiało, że przez to mniej niebezpieczny. Hakon sięgnął sztywnymi palcami po nóż, a ona instynktownie zamknęła oczy i pochyliła głowę. Mamrotała coś pod nosem, ale nie rozumiał słów, mimo że miały dziwny wydźwięk – jakby... modlitwy? Gapił się przez chwilę bezmyślnie na magiczne ostrze mogące odebrać życie wampirowi. Czy ona naprawdę chciała, by ją zabił? Czy naprawdę chciała oddać w jego wilcze łapy odpowiedzialność za jej istnienie? Gniew ukłuł  go nieznacznie. Spojrzał na nią i przez wspomnienia przetoczyła mu się wizja, gdy Ariin pozbawiał ją krwi, gdy wypijał z niej życie. Te wszystkie emocje i odczucia wróciły w jednej chwili. Wtedy nie mógł nic zrobić, a ona teraz chciała, by zadecydował o jej życiu?! Chciała zrzucić na niego tę odpowiedzialność?! Jak mogła być aż tak samolubna?! Przecież to nie było ważne, że rzuciła się na niego, nie była wtedy sobą. Zresztą, dla równego rozrachunku - on sam przecież mało nie wypił jej do cna! Zerknął znów na sztylet, a potem na nią. Zacisnął dłoń na rękojeści. Gniew w nim zawrzał.

7 listopada 2015

Życzenie Półkrwi - Rozdział 11 (2/2)

Część druga rozdziału jedenastego, serdecznie zapraszam ;-)

****
***
**
*
-        Uuuu.... - rzekł przeciągle – Ostro się targujesz – wyszczerzył zęby – a może zrobimy tak: litr za rok życia? - zapytał wyraźnie rozbawiony – ale nie martw się, będą promocje i jakieś darmowe minuty, oczywiście sekundowe naliczanie – zaśmiał się – abonament wyjdzie ci na dłużej, co ty na to? Dobry interes, nie?
Azjatka uśmiechnęła się rozbawiona, uśmiech ten nadal gościł na jej twarzy, gdy zapytała.
-        Wolisz, byście zginęli oboje, jak rozumiem?

14 października 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 11 (1/2)

Zapraszam serdecznie na część pierwszą rozdziału jedenastego :)

11.

            Keczup, gdzie do licha podziała się ta czerwona butelka? Była pewna, że go kupowała! A tak, trzecia szafka po prawej, na dolnej półce. Niemądra dziewucha - skarciła samą siebie ­ zapomniałabym głowy, gdyby nie była przytwierdzona do ciała albo miecza, gdybym nie mogła go przywołać w każdej chwili, zaśmiała się sama do siebie. Adrelia krzątała się po swojej, zdecydowanie za dużej, jak na jedną osobę, kuchni, ładując coraz to nowe rzeczy do plecaka. Obok plastikowej butelki z pomidorem na etykiecie, zapakowane zostały jednorazowe sztućce, talerzyki i kubki, a także kiełbaski i chleb oraz butelka wody. Nie można też było zapomnieć o Martini, skoro świętować, to świętować! Obracając się do lodówki, Adri spostrzegła przez okno siedzącego na gałęzi niedalekiego drzewa kruka. Ptak zapamiętale czyścił sobie piórka. Zamarła na chwilę, jakby był niezwykle niecodziennym zjawiskiem. Ten, chyba speszony jej długotrwałym wpatrywaniem się, przestał zajmować się toaletą i skierował na nią paciorkowate spojrzenie. Przyglądał się tak dłuższą chwilę, jakby walczyli na spojrzenia, po czym wydał z siebie krótkie, acz wyraźne w przekazie „kraa!”,  rozłożył skrzydła i odleciał. Czerwonowłosa westchnęła tylko, zawieszając wzrok na pustej już, lecz nadal kołyszącej się gałązce.
-        Coś, co mam najcenniejszego, hę? - zapytała drzewa, zaszumiało na wietrze w odpowiedzi.

26 września 2015

Życzenie Półkrwi - Rozdział 10 (2/2)

Rozdział 10ty część druga, zapraszam :) 
***
            Gdy tylko go minęła, poczuła na sobie jego spojrzenie. Nie było to typowe lubieżne spojrzenie pijanego obwiesia, który ma ochotę na za wysokie dla siebie progi. Długowłosy, oparty o mur, młody mężczyzna z papierosem w ustach niczym szczególnym nie różnił się od pozostałych osób w okolicy. Ludzi szwendających się to tu, to tam, odbywających swój maraton między klubami, które mieściły się po obu stronach ulicy. Jednak jego spojrzenie wbite w jej plecy niemal paliło. Wiedziała kim jest ów długowłosy. Skręciła za róg, nie oglądając się za siebie. Tak, jak przewidywała, nieznajomy ruszył za nią, w pewnej odległości, jakby dla zachowania pozorów. Nie miała jednak wątpliwości, iż i on domyślił się z kim ma do czynienia. Skręciła ponownie i tutaj zrobiło się jakoś puściej. Chodź pijawko, pomyślała, już ja ci pokaże, że lepiej nie żerować na czarownicy. Nieznajomy nadal za nią szedł, gdy skręciła po raz trzeci. Tu ulica była zupełnie opustoszała, weszła w dość szeroki, lecz ciemny zaułek. Gdy tylko znalazł się w odpowiednim zasięgu nałożyła niewidzialną barierę na wyjście, sprawiając jednocześnie, że oboje znaleźli się w pułapce, jak i to, że nikt z zewnątrz niczego nie zobaczy.  Obrócił głowę w stronę magicznego muru. Wykorzystała ten moment, zdejmując błyskawicznie bransoletkę z ręki i rzucając w niego  długim, magicznie wspomaganym łańcuchem jarzącym się niebieskością. Broń zakończona była głową węża, który rozdziawił paszczę chcąc wbić się w ofiarę. Długowłosy jednak zdołał się uchylić. Psia mać, pomyślała, szybki jest! Przyciągnęła łańcuch do siebie i skupiła wzrok na przeciwniku. W ciemnych spodniach, lakierowanych butach i bordowej koszuli wyglądał jak puzzel nie pasujący do obrazka tanich i licznych w tej okolicy klubów. Miała wrażenie, że gdy spojrzy na jego rękę, doszuka się na przegubie złotego zegarka. Nie zaryzykowała jednak spuszczenia wzroku z jego czerwonych już oczu. Miał długie, do samego pasa, jasne włosy, pewnie w dzień połyskiwałyby złotem, ale tego nie dane będzie nikomu stwierdzić, te istoty nie chodzą za dnia. Lekki, swobodny uśmiech wypełzł na jego twarz, gdy mu się tak przyglądała. Rzuciła łańcuchem raz jeszcze, znów się uchylił.
-        Zjeżdżaj – wycedziła.

22 września 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 10 (1/2)

Pierwsza część rozdziału 10, serdecznie zapraszam ;)

Sala była obszerna. Keteira Viro odnosiła wręcz wrażenie, że pomieszczenie jest większe od jej całego skromnego mieszkania. I chłodniejsze. I mroczniejsze, bardziej królewskie, mistyczne, bardziej puste, przesadniejsze i zdecydowanie starsze. W ogóle, co to za pomysł, żeby się spotykać w zamku? Nie mogli do tego wynająć jakiegoś normalnego biura, albo restauracji? Do komnaty wszedł wysoki, smukły mężczyzna o długich, związanych luźno w kucyk na boku, włosach. We fraku i białej falbaniastej koszuli Edenir wyglądał bardziej na lokaja aniżeli jednego z królewskiej trójki. Keteria westchnęła w duchu. Cokolwiek by na siebie nie ubrał i tak uważała go za największe ciacho wśród wampirów. Oni tu wszyscy byli piękni, jak zwykle zresztą. Siedząca po jej lewicy Azjatka ze swymi długimi, czarnymi jak noc włosami i orientalną urodą przebijała wszystkie, ludzkie, modelki świata. Nawet milcząca Fiola, blond nastolatka o smutnych oczach, swym skromnym i niepozornym pięknem zachwycała wszystkich. Jak to wampiry, pomyślała Kateira.
-        Jeszcze tylko wilki i możemy zaczynać – odezwała się Azjatka – nie wyśniłaś przypadkiem, czy się spóźnią, Kett?
-        A mogłabyś do mnie nie mówić Kett? - zapytała naburmuszona Keteira – czuję się jakbym wciąż miała trzynaście lat.

10 września 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 9 (2/2)

Druga część rozdziału 9, zapraszam ;) 


***
-        Teraz dajcie mi krew wilka – powiedział.
Deyva czym prędzej podała mu jakiś złoty kielich, chwycił go w obie dłonie. Hakon nie próbował nawet wstać. Spojrzał w stronę Adri leżącej na podłodze.

            Chciało mu się wyć. Chciał rozerwać ich wszystkich na strzępy. Chciał zatopić zęby w każdym kawałku tego przeklętego wampira i tej cholernej emo dziwki! Rozejrzał się, było ich tu może i trochę sporo, ale w furii który wilk liczy przeciwników? Chciał zawyć, chciał warknąć, chciał... Ktoś uwolnił go z łańcuchów.
-        Przyrzeczenie, to przyrzeczenie - powiedział Ariin.
Spojrzał na kielich z najwyższym wręcz namaszczeniem, a potem przechylił go i wypił jego zawartość. Żadne z nich nie zwracało już uwagi na Hakona, najwyraźniej pewni, że nie stanowi dla nich zagrożenia.

5 września 2015

Życzenie półkrwi - rozdział 9 (1/2)

Zapraszam serdecznie na pierwszą część dziewiątego rozdziału Życzenia Półkrwi :)

Rozdział 9

Czytał jakiś artykuł o nowym MMO, gdy znajomy dźwięk gadulca wyrwał  go ze skupienia tak nagle, że aż podskoczył. W prawym dolnym rogu pojawiła się informacja, o jej stanie połączenia zmienionym na online. Jak zwykle na nią czekał i odezwał się jeszcze zanim zdążyła dobrze usiąść przy komputerze. To był ich taki rytuał. Ona wracała z pracy i włączała GG, a on już na nią czekał. Rozmawiali chwilę a potem... „Jeszcze tylko prysznic wezmę (na spacer go wyprowadzę), gary pomyje, pranie poskładam i już jestem dla Ciebie” napisała. Właśnie. Zawsze po tej chwilce rozmowy zajmowała się domowymi sprawami, tak jakby była zupełnie normalna.

            Mimo tego, że nie musiała jeść ludzkiego jedzenia, pracowała i zarabiała na siebie. Widać było po niej, że chciała żyć jak normalny człowiek, a możliwość przebywania na słońcu znakomicie jej w tym pomagała. Niestety pracowała na zmiany i w tym tygodniu wracała wieczorami. Zamiast jednak odpocząć zabierała się za domowe porządki niezależnie od godziny. Jakiś czas temu dowiedział się, że mieszka zupełnie sama w niewielkim domku rodzinnym z ładnym ogrodem, który zostawił dla niej ojciec. Nie wiedział jednak, czy o ludzkim, czy też o wampirzym ojcu była tu mowa. Obiecała natomiast, że kiedyś go do siebie zaprosi.

            Przymknął oczy i oparł się wygodnie o krzesło. Wrócił myślami do wydarzeń sprzed pięciu dni. W duchu dziękował jej za to, że tym razem nie zniknęła. Nie chciał znów przechodzić przez tę niepewność. Czy żyje, czy dobrze się miewa, czy zadzwoni, przyjdzie? W jakiś dziwny sposób zależało mu na niej...W końcu jest moją przyjaciółką, pomyślał, nie chce by jej się coś stało. Z zadumy wyrwało go pukanie do tarasowych drzwi. Wstał i ruszył w ich stronę. Czemu do licha pukała? Przecież od dawna już nie wchodziła do jego domu w ten sposób.  Chwycił za klamkę i nacisnął. Nim się zorientował kto przed nim stoi, odziana w skórzaną rękawicę mała dłoń chwyciła go za ubranie i wyszarpała na zewnątrz, z taką silą, że aż wywalił się na brzuch.

29 lipca 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 8 (2/2)

Zapraszam serdecznie ;-) 

Weszli po schodach i dotarli do podwójnych drzwi. Nad nimi widniał napis „sala wykładowa nr 33”. Drzwi pilnował szeroki w barach, łysy facet. Wampir, na co wskazywały jego czerwone, jak  krew, oczy. Hakon przyjrzał mu się. Jeden strażnik przy wejściu do sali pełnej wampirów. Czy to miało jakikolwiek sens? Ktokolwiek nieproszony i zdemaskowany, najprawdopodobniej nie wyszedłby stąd żywy, a tylko w najwyższej łasce wyszedłby stąd jako nieumarły. Ale on miał opiekuna. Oficjalnie należał do Deriana, więc nie powinni się przyczepić. Zaczął zastanawiać się co zrobią, jak już dostaną się do środka.
-        Witaj.
Głos typa pilnującego drzwi był nadzwyczaj spokojny, jakoś dziwnie nie pasował do jego postawy. Derian tylko skinął mu głową i ruszył dalej. Hakon ocenił faceta na niezbyt mądrego, jak to zwykle bywa przy tego rodzaju robocie, chociaż jeśli chodzi o wampiry nie można mieć pewności. Gdzie jak gdzie, ale u nich pozory potrafią zmylić najlepszego obserwatora. Nie ważne, nie powinien teraz o tym myśleć, lecz skupić się na rzeczach istotniejszych. Ruszył za Derianem, ale drogę zastąpił mu łysol,  położywszy chłodną dłoń na jego klatce piersiowej w geście zatrzymania.
-        Człowiek - stwierdził.
-        Jest ze mną – odparł Derian, nawet nie zaszczycając faceta spojrzeniem.
Hakon podstawił mu ślad ugryzienia pod oczy, demontując w ten sposób swoją przynależność do blondyna. Wampir odsunął się nieśpiesznie. Weszli do sali.

20 lipca 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 8 (1/2)

Ponieważ Molly marudzi, że nie może przebrnąć za jednym zamachem przez całość rozdziału (a tak się dziwnie składa, że co jeden to dłuższy) postanowiłam rozdział ósmy podzielić na pół :)

8.

            Czarny Ford Mondeo wypadł z impetem na dwupasmówkę. Pędził zdecydowanie za szybko. Kierowca zaklął siarczyście, mało nie wpadając w jedną z pomniejszych dziur i to w momencie, gdy kogoś mijał.  Musiał ich znaleźć, musiał ich ostrzec. Dlaczego, u licha ona znów gdzieś zostawiła swój telefon?! Noga nacisnęła jeszcze mocniej na pedał gazu w chwili wjazdu na autostradę. Jeśli nie zdąży na czas, cholera wie, co się może wydarzyć. Powiadomili go co prawda, zgodnie z prawem, ale... Skąd do diabła wiedzieli cokolwiek? Nie minęło więcej jak trzy tygodnie. Skąd mieli takie informacje? Zjechał na drugi pas, wyprzedzając tira. Pochylił się nad kierownicą, jakby to miało jeszcze przyśpieszyć auto. Musiał zdążyć.

11 lipca 2015

Życzenie półkrwi - rozdział 7

Miałam to podzielić na dwa, ale uznałam, że dacie radę tyle przeczytać za jednym zamachem ^ ^ Serdecznie zapraszam :)

Niebo było zachmurzone, gdzieniegdzie jednak kilka gwiazd przy akompaniamencie sierpa księżyca próbowało wydostać się z ciężkich zasłon.  Siedziała na tym, co jeszcze można było nazwać balkonem, oparta plecami o boczną ścianę. Paliła papierosa, patrząc w noc. Kilka okręgów z dymu popłynęło w czerń. Drugą dłoń miała zaciśniętą. Coś w niej skrywała, coś bardzo dla niej cennego. Rozmyślała.

2 lipca 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 6

Serdecznie zapraszam ;-)

Pstryknął palcami. Ognik zapalił się na czubku jednego z nich i po chwili tańczył już wesoło. Wpatrywał się w złoty język jak zahipnotyzowany. Ileż pracy musiał włożyć w to, by móc kontrolować płomień w ten sposób. Ileż godzin spędzonych ze swym stwórcą i resztą watahy. Ileż rozmów i wiedzy jakiej zdobył o swym gatunku. Ileż czasu? Czasu, który spędził bez niej.

18 czerwca 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 5

Zapraszam serdecznie :)

            Opadła na kolana, kiedy to coś ją puściło. Kątem oka zauważyła, że półprzezroczysta kula więzi jeszcze Hakona. Spojrzała z nienawiścią na blondyna. Przez głowę przeleciały jej obrazy z  pierwszego dnia, kiedy się poznali.

            Było to na jednym z festynów z okazji dni miasta, odbywającym się regularnie zaraz po zakończeniu roku szkolnego. Pamiętała, że szwendała się wtedy z koleżanką, rozmyślając nad ewentualnym wyjazdem, gdy ta zobaczyła grupę swoich znajomych. Należał do nich. Lake wydawał się sympatycznym chłopakiem, posiadającym dar poezji, płynącej prosto z serca. Urzekł ją tym, a podczas tych godzin, kiedy siedzieli wymieniając się swoimi wierszami, czuła się przy nim dobrze... Zupełnie tak, jakby ją rozumiał. Potem przyszły kolejne dni. Spotykali się zawsze na tej samej ławce w parku, rozmawiając bez końca o poezji, muzyce i własnej twórczości. W końcu zaproponował napisanie wspólnego wiersza. Zgodziła się od razu. Jakaż była jej radość, gdy czytali razem ukończone dzieło. Wtedy postanowiła, że wyjawi mu kim naprawdę jest. Jeszcze nie skończyła swej wypowiedzi, a już wiedziała, że to był błąd. Mówiły to jego oczy, gesty jakie wykonywał, wyraz twarzy, w końcu powiedziały to jego usta, śmiejąc się głośno. Zraniło ją to, choć on najwyraźniej się nie zorientował. Potem ich drogi się rozeszły, jakoś tak same z siebie. Może po prostu nie chciała przebywać z kimś, kto ją wyśmiał? Skoro uważał, że to, co mówiła było tylko wytworem jej wyobraźni, po co miała marnować na niego czas? Spotkała go kilka miesięcy później. Był obcy, nieobecny, sztywny, jakby podchodził do niej z dystansem. Nie była w stanie pojąc, co jest tego powodem. Zresztą tak naprawdę niewiele ją to interesowało.

            A dziś? Dziś przystawił jej lufę tego przeklętego, wyglądającego jak zabawka pistoletu do twarzy!

13 czerwca 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 4

Rozdział 4

Utkwił wzrok w liściu tlącym się na najdalej wysuniętej gałęzi sporego drzewa. Reszta rośliny była już mocno nadpalona. Gdyby nie jej wodna magia, zapewne większość obszaru na którym się znajdowali, już dawno strawiłby ogień. Siedział teraz na trawie, podkulając kolana pod brodę. Spojrzał na nią, a wiatr zawiał lekko, wichrząc jej czerwone włosy. Zastanawiał się jakie myśli wędrują jej po głowie. Patrzyła przed siebie, a jej twarz nie zdradzała żadnych emocji. Niebieskie oczy, wpatrzone w ten sam liść, były nieruchome. Zdawać by się mogło, że w ogóle nie musiała mrugać. Zerknął na napis rozpościerający się teraz od ramienia, aż po sam nadgarstek. Miał na sobie bezrękawnik, więc nic nie zasłaniało mu liter. Nie chciał zresztą nosić niczego innego, gdyż każde dotknięcie blizn powodowało, że napis świecił się na czerwono, co sprawiało mu ból. Jego wzrok powędrował z powrotem na liść. Ile razy już dziś używał magii? Stracił rachubę. Za każdym razem było to troszkę łatwiejsze niż poprzednio. Zauważył nawet, że odrobinę mniej energii zużywa na ukształtowanie każdego następnego zaklęcia. Możliwość czarowania tylko w postaci wilka, była nieco drażniąca, za to siły regenerowały się szybciej, gdy zmieniał się w człowieka.  Przez prawie cały dzień, który spędzili na tych zapomnianych przez ludzi wzgórzach, nauczył się jedynie szybciej tworzyć płomień i strzelać nim na odległość kilkudziesięciu centymetrów.  Kiedy pierwszy raz usłyszał, że będzie mógł tworzyć ogniste pociski, nie sądził, iż będzie to aż takie trudne. Jednak nie to było teraz problemem. Dobrze wiedział jaka myśl przewija się w tej chwili przez jej umysł. Wiedział to, bo taka sama myśl wciąż dawała o sobie znać i w jego głowie. Znów spojrzał na napis. Wezwanie...

6 czerwca 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 3

Zapraszam serdecznie :)

3.

-        Wyglądasz jak...
-        Tylko mi nie mów, że jak ladacznica – przerwała mu – bo cię strzelę w ten wilczy nos – dodała, spoglądając na niego krytycznie.  
Hakon przyjrzał się jej. Od kiedy uzyskał magiczne widzenie czuł się trochę dziwnie w jej obecności. Uwielbiała ubierać się wyzywająco, ale dziś to już przeszła samą siebie. Czarne pantofelki na wysokich obcasach, sprawiały, że niemal dorównywała mu wzrostem. Natomiast kraciastą spódniczkę ledwie kilka centymetrów dzieliło od miana paska. Skórzana kurtka zapinana na zamek błyskawiczny odsłaniała koronki czarnego stanika. Czerwone włosy opadały kaskadą na ramiona. Pokusiła się nawet o makijaż. Pewnym krokiem weszła do pubu, spojrzenia kilku mężczyzn zawiesiły się na niej, kiedy przechodziła obok, kierując się w stronę baru. Hakon posłusznie podążał za nią, ubrany w czarne spodnie i czerwoną koszulę. Na szyi miał pentagram, który mu podarowała. Starał się wyglądać na nieco zagubionego, tak, jak mu poleciła. Rozglądał się z, miał nadzieję, lekkim lękiem po pomieszczeniu, gdy ona zamawiała drinki. Przechyliła się prowokacyjnie przez kontuar, by usłyszeć, co barman miał jej do powiedzenia, po czym zachichotała figlarnie. Hakon wziął dwie wysokie szklanki i skierował się do stolika. Kiedy szli, Adrelia obeszła go powoli, poczuł jej chłodne palce na szyi, oraz ich nieśpieszną wędrówkę po jego karku aż na drugą stronę. Wiedział, że było to oznaczenie dla pozostałych, że ten śmiertelnik należy do niej. Wyminęła go i zajęła miejsce na jednej z kanap, dosiadł się do niej, stawiając szklanki na stole. Z głośników sączyła się  Army of me – Bjiork.

1 czerwca 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 2

Serdecznie zapraszam na rozdział drugi :)

2.

            Była to już któraś z kolei jej wizyta u niego i trening. Szedł obok niej zamyślony.  Wspominał ten czas. Moment, gdy obudził się następnego dnia przekonany, że to był sen i chwilę w której zobaczył ją stojącą niedaleko jego domu, czekającą, aż wróci od kumpla. Wtedy wszystko się posypało. To, co sobie poukładał w głowie, co zamierzał jej powiedzieć przez Skype, jaki to zajebisty sen miał dziś, że przyszła do niego i że trenowali. Wszystko nagle roztrzaskało się zastąpione świadomością, iż „sen” to nader błędne określenie tego, co się wydarzyło. Myślał też o tym, ile go nauczyła. Nie tylko walki, ale również o istnieniach takich jak ona, choć nadal ciężko było mu uwierzyć, że żywi się ludzką krwią. Z tego co czytał, czy słyszał do tej pory, wampiry były istotami bardzo wyniosłymi krwiożerczymi i mrocznymi. Ona była jak negatyw tych cech. Wyglądała i zachowywała się tak, że gdyby nie wyjawiła mu kim jest, w życiu by się nie domyślił!  Zastanawiał się w duchu, czy jest tak, bo jest też pół czarownicą, czy może po prostu obrała taką drogę. Postanowił kiedyś ją o to zapytać. Przypomniał sobie, jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył ją promiennie uśmiechniętą stojącą w blasku słońca, czekającą na niego następnego dnia. Wyjaśniła mu wtedy, że jedną z zalet bycia pół wampirem jest możliwość przebywania na słońcu do woli. Może to właśnie sprawiało, że była taka uśmiechnięta. Zawsze przecież uważał ją za osobę pogodną.

            Skręcili w lewo, potem w prawo, mijali jakiś pawilon sklepów. Fakt, iż przeniosła ich do swojego, chyba rodzinnego, miasta nie zdziwił go za bardzo. Może chciała odwiedzić dawne miejsca, może potrenować tam, gdzie sama się uczyła, może po prostu chciała się z kimś spotkać. Nie pytał. Głowę miał zajętą czymś innym.  Nie widzieli się tylko trzy dni. Te trzy dni, które diametralnie zmieniły jego życie. Nigdy nie sądził, że coś takiego może mu się przydarzyć. Jeszcze parę dni temu był zwykłym chłopakiem zajętym głównie kolegami i grami MMO. Teraz był kimś... no, zupełnie innym. Dopiero, co przybyła do niego ona, jego najlepsza przyjaciółka, która okazała się nie być człowiekiem, a teraz to zdarzenie sprzed dwóch dni.

23 maja 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 1

Zapraszam serdecznie na rozdział 1 mojej powieści ;-)

1.

Wsiedli do autobusu, który miał ich zawieźć na jego ulubioną polane, uzbrojeni w papierosy i dwie puszki piwa, postanowili mile spędzić tę noc. W pojeździe niewiele było ludzi. a nawet jakby kilku było i tak nie zwracaliby na to uwagi. Hakon nadal wpatrywał się w swoją przyjaciółkę, która tak niespodziewanie go dziś odwiedziła. Jeszcze jej nie zapytał jakim cudem wiedziała gdzie go szukać. Czuł, że boi się tego, co może mu powiedzieć. Zastanawiał się, czy jeśliby faktycznie znalazła jego adres poprzez włamanie do jego komputera, to byłby w stanie jej wtedy zaufać. Wiedział, że w końcu musi ją zapytać, bo inaczej zniszczy go to od środka. Nie powodowała nim zwykła ciekawość. Powodowała nim świadomość, że nie jest ona zwyczajną internetową przyjaciółką. Nie wiedział, skąd to się wzięło, ale mógł ją nazwać męską – kobiecą intuicją.
-        Co mi się tak przyglądasz? - zapytała z ciekawością w aksamitnym glosie, do którego jeszcze nie mógł się przyzwyczaić, choć przecież powiedziała już kilka zdań odkąd się pojawiła.
-        Eee... - zająknął się znów – tak sobie myślę nad tym, co spowodowało że dziś mnie odwiedziłaś – rzekł z trudem.

19 maja 2015

Życzenie półkrwi - Prolog

Zapraszam na prolog, mam nadzieje, że zechcecie zostać do końca tego projektu :)

>>Życzenie Półkrwi<<
            Prolog

Nigdy nie przypuszczałem, że to może się tak skończyć, ani nawet, że może się tak zacząć. Zerknąłem na nią i pochwyciłem spojrzenie jej niebieskich oczu. W tym błękicie zobaczyłem całe lata. Widziałem doliny pełne kwiatów, zamarznięte jeziora, wysokie góry. Przez chwile czułem się, jakbyśmy oboje stali na takiej górze, na szczycie świata, a poza nami nie było nic. Te oczy były jedyną rzeczą, która pozwoliła oderwać wzrok od intensywnie czerwonych włosów, teraz rozwianych przez późnowieczorny wiatr, który jakby chciał przypomnieć o swoim istnieniu. Stała w progu, tak materialna jak i nieistniejąca zarazem. Przyglądałem się jej, łowiąc każdy szczegół ubioru i biżuterii, jakbym chciał porównać to co widzę, z obrazem w mej pamięci. Jakbym chciał nabrać pewności, że to naprawdę ona.

23 kwietnia 2015

Tolkienowski statysta cz5 END

Rozdział piąty (ostatni  tej części ;-) ) Zapraszam :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Nie mogą nic wymyślić! - pożaliła się Lethi.

Aż dziw, że w McDonald'sie było tyle narodu w niedziele z rana. Dzieciaki piszczały, krzyczały lub po prostu wyrażały radość śmiechem, a rodzicem, mniej lub bardziej skutecznie, próbowali uspokoić swoje pociechy. Tłum był... no cóż, tłumny, a między nimi, garbiąc się nad swoją porcją frytek, siedziała niezwykle zmartwiona Lethi.

- Chcesz mi powiedzieć - Marcus przerwał, by siorbnąć swojego szejka - że zawinęliśmy elfa spod samiuśkiego nosa facetów w czerni, a ty nie masz pomysłu, co z tym dalej zrobić?

Lethi skinęła głową, żując frytkę, bardziej z obowiązku niż z ochoty. Obok niej, cały rozradowany Amras pochłaniał trzeciego chickenburgera.

- To po grzyb żeśmy go wynosili, jak milion dolarów z banku? - zapytał Marcus, zerkając na elfa - Do tego sądzę - podjął - że milion byłby bardziej pożyteczny.

7 kwietnia 2015

Tolkienowski statysta cz4

Rozdział 4
                Wpakowawszy się na tylne siedzenie, odetchnęli  na chwilę. Samochód ruszył z piskiem opon godnym niejednego z filmów akcji.  Kierowca, krótko obcięty, czarnowłosy mężczyzna w średnim wieku, ubrany w czarny garnitur, białą koszulę i czarny krawat, prowadził pewnie, jakby miał za sobą milion brawurowych ucieczek.  Już po chwili włączyli się do ruchu na autostradzie i stali się po prostu jednym z samochodów. Idealne wtopienie się w tłum.

Jako, że cała trójka znajdowała się z tyłu, Lethi nie miała zbyt dużej szansy przyjrzenia się mężczyźnie w czerni.

- Kim pan jest? – zapytała przytomnie.

1 kwietnia 2015

Archanielica Zagłady

Miał jakieś piętnaście lat, kiedy pierwszy raz usłyszał głos w głowie. Przez długi okres czasu wydawało mu się, że to wytwór jego wyobraźni. Potem bał się, że jest chory, jakiś rodzaj schizofrenii? Głos mówił o zagładzie królowych i króla, o zdobyciu trzech tronów. O władzy nad nocnymi łowcami. Czasem zanikał na wiele tygodni, nawet miesięcy, jakby znudzony brakiem rezultatów. Chłód odchodził i w końcu miał własna głowę dla siebie. Jednak on wracał, wciąż i wciąż, nieprzerwanie. Skończywszy siedemnaście lat pragnął jedynie dostań na to jakieś tabletki. Pragnął znów być normalny, chciał żyć, znaleźć dziewczynę, skończyć szkołę. Chciał istnieć, nie budząc się po nocach z okrzykiem gniewu dudniącym mu w głowie.

29 marca 2015

Siedem Pań

Gong oznajmił koniec medytacji. Złożyła ręce w znak podziękowania i pochyliła się lekko, jak ją uczono. Wyprostowała nogi i wstała, unosząc wzrok. Stał niedaleko drzwi wejściowych do jej mieszkania w Pograniczu. Problem polegał na tym, że stał po ich niewłaściwej stronie. Czyli wlazł bez pukania. Dobrze, że chociaż nie miał zamiaru przeszkadzać jej w medytacji. Odwróciła się do niego plecami, czując spojrzenie brązowych oczu na swoich łopatkach i udała się do aneksu kuchennego. Gabriela nie było, miał wrócić za jakieś pół godziny. Vill sięgnęła po wysoką szklankę i z lodówki wyjęła sok pomarańczowy, cały czas obserwowana przez jego oczy.

26 marca 2015

Organizacja

Przeszła przez portal zamyślona. Cała ta sprawa nie trzymałą się kupy. Schwytany i przyciśnięty do muru zleceniodawca całym sobą zaprzeczał, jakoby jakiekolwiek zlecenie złożył. Skanowanie jego pamięci również nie potwierdziło, że kiedykolwiek był w siedzibie Organizacji. Jednak to jego podpis i jego DNA były w bazie danych. Musieli jeszcze czekać na wyniki analiz, które miałyby potwierdzić ewentualne konszachty tego człowieka z wampirami. Mając taki dowód Organizacja odrzuciłaby jego zlecenie. Byłoby zbyt wielkie podejrzenie, że to wampiry za sprawą czarowników chcą załatwić spory między sobą. Zrobiwszy krok do przodu prawie wpadła na gospodarza tego wymiaru.

- Cześć Ichi – powiedziała, przytulając go do siebie ciepło.
- Witaj Vill – pogłaskał ją po plecach.

Stali tak przez chwilę ciesząc się swoim towarzystwem kiedy Vill zerknęła w górę i nagle cała się spięła.

- Ichi…? Zrobiłeś to? – zapytała.
- Co zrobiłem? – obrócił się, by spojrzeć w miejsce, gdzie patrzyła.

Parę metrów od nich były trzy schody, prowadzące na podwyższenie, na którym stał narożnik i ława. Podwyższenie otoczone było czterema kolumnami i uwieńczone kamienna kopuła w stylu greckim. Na kopule siedział ptak, ale nie taki zwykły, był całkowicie nieruchomy a zielone paciorkowate oczy patrzyły na nich.

- Myślałam, że go zrobiłeś – powiedziała w zamyśleniu – skąd się wziął?

Ptak siedział jak posąg, mechaniczny posąg.

24 marca 2015

Tolkienowski statysta cz3

Rozdział 3
                Wysoki chłopa, pół młody gniewny, pół jeździec z innej epoki nie wzbudzał sensacji w tłumie. Powodem chyba było to, że tłum nie zwracał na nic szczególnej uwagi. Po raz pierwszy w życiu Lethi była wdzięczna za ludzka znieczulice i pole widzenia ograniczone jedynie do czubka własnego nosa. Pokusiła się nawet o myśl, że gdyby Amras zdjął czapkę i tak nikt nie wróciłby na uwagi na jego nienaturalne uszy. Wolała jednak tego nie sprawdzać, przezorny zawsze ubezpieczony.
                Po wyjściu z pociągu Amras nie stwarzał już problemów. Lethi dałaby sobie rękę uciąć z przekonania, że to silna potrzeba własnej przestrzeni pozwalał ludziom z pełną premedytacją nie wpadać na Elfa. Nie byłoby wszak zbyt mile widziane, by każdy, niefortunnie zetknąwszy się z blondynem, lądował na ziemi , po uprzedniej wycieczce do parku rozrywki w postaci jednoosobowego diabelskiego młyna.
- A tak w ogóle to skąd znasz to całe haja, Bruce Lee, Jacky Chan, trzask prask i koleś leży? – zagaił Marcus

22 marca 2015

Gabriel

Siedział na parapecie zrujnowanego okna, jak niegdyś ona, z jedną noga zgiętą w kolanie, drugą swobodnie leżącą na uprzątniętej z gruzu powierzchni.  Wpatrywał się w mała fiolkę, którą trzymał w dłoni. Fiolkę z czerwoną cieczą. Jej krwią.

- Wyglądasz niemalże jak anioł zemsty – odezwał się głos za nim.

17 marca 2015

Czarownik

Wyciągnięte klucze upadły na kamienny schodek z brzdękiem. Zaklął z cicha podnosząc je. Zrobił krok do przodu, wchodząc na wycieraczkę z powitalnym napisem. Wsunął klucz do zamka i przekręcił. Dom pogrążony był w mroku i spowity idealną ciszą. Cichy dźwięk oznajmił, że drzwi zostały zamknięte, uniósł dłoń i przekręcił zamek. Rzucił klucze na komodę i sięgnął do pasa.

Cisza była zbyt idealna.

W ciemności coś świsnęło, przyciskając go do ściany, stęknął ciężko i spojrzał prosto w czerwone oczy swego napastnika.

- Podobno jesteście tacy wyszkoleni – zadrwił wampir.
- Podobno wampiry mają jaja ze stali – odparł czarownik, przyciskając lufę pistoletu do krocza swego napastnika.

9 marca 2015

Laira

Księżyc rozświetlał nocne bezchmurne niebo wystarczająco, by nie potrzebowały latarki. No, jedna z nich. Siedziały na jednej z wielu, odnowionych teraz ławek umiejscowionych na stopniach na około boiska do koszykówki. Długi, wysoki na trzy piętra budynek po prawej tonął w ciemności, choć i tak dało się dostrzec powycinane chmurki, muchomorki, króliczki, misie i inne tego typu obrazki, przyklejone do szyb na parterze.

- Co my tu właściwie robimy? – zapytała Vill, zerkając na dobrze znane mury szkolne, od których oddzielało ich teraz kolejne, tym razem sporawe boisko i bieżnia.
- Nie masz czasem ochoty powspominać? – Laira założyła kosmyk czerwonych włosów za szpiczaste ucho – pamiętasz jeszcze to miejsce?

Vill pamiętała, szkoła podstawowa, z której odchodząc płakała, bo tak jej tu było dobrze, czasy, gdy jedynym problemem był wynik w biegu na sto metrów, zwykle zresztą mierny. Czasy sprzed spotkania Davida, sprzed nocy, która wszystko zmieniła. Czerwonowłosa spojrzała na elfkę, będącą niemal jej lustrzanym odbiciem. Miały takie same oczy, taki sam kolor włosów, podobną bladość skóry, choć może to wina światła księżyca?

- Pamiętam, oczywiście, że pamiętam – przyznała i pociągnęła łyk ze swojej butelki.
- Jedne z najdawniejszych czasów, gdy obie byłyśmy jeszcze dziećmi, zupełnie nie ukształtowanymi – rzekła Laira w tęsknym zamyśleniu.

Zapadła cisza, w rodzaju tych, w których nie ma kompletnie nic do powiedzenia, tych, które delikatnie rozchodzą się po okolicy, miękko opadając na ramiona i głowy. W oddali przejechał samochód, a Laira zrobiła gest toastu i pociągnęła z własnej butelki.

- Jednoskrzydły coś o mnie mówił? – zainteresowała się elfka.
- Ichi? – Vill podniosła głowę znad szyjki swojej butelki – pytał, czy byłam taka jak ty.

2 marca 2015

Tolkienowski statysta cz2

Zapraszam na rozdział drugi opowiadania ;-)

Rozdział 2

                Przejażdżka pociągiem nie była wiele gorsza od poranka. Lethi nie spała całą noc, bojąc się, że elf jednak jej coś zrobi albo, co gorsza, że jednak postanowi stać się jedynie wytworem wyobraźni tudzież zbiorową halucynacją (jeśli wliczyć w całą sprawę Marcusa), spowodowaną zapewne zbyt długim przebywaniu w promieniu rażenia monitora komputerowego.  Mimo strachu o własną osobę, nie miała serca wyrzucić nieproszonego gościa na dwór. Nasłuchiwała też, czy rodzicom nie zachce się przyjść do jej pokoju na niekontrolowaną wizytę, mającą na celu sprawdzić, czy aby nie przesiaduje znów przy jakiejś niemożliwie niezrozumiałej przez nich grze. Około szóstej nad ranem trzasnęły drzwi za wychodzącym ojcem dziewczyny. Wtedy spróbowała przemycić jakieś śniadanie do pokoju. Jednak zamiast jej podziękować, Amras wodził łyżką po misce, co i rusz wyławiając trochę płatków i przyglądając im się z uwagą.
- To się je – nie wytrzymała.
- A co to?
- Płatki śniadaniowe – wyjaśniła – na mleku.
- Śnieg na mleku?

11 lutego 2015

Tolkienowski statysta cz1

Witajcie ;-) Zapraszam na moje nowe opowiadanie z cyklu Podróźniczki ;-) Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;-)

Krzyk przypominający zgoła drące się prześcieradło przeszył ciszę nocy tak nagle, że okoliczne psy uznały najwidoczniej iż nadeszła pora na zwierzęcą edycję „mam talent”, gdyż postanowiły mu zawtórować. Szczekanie zostało nagrodzone kilkoma co bardziej wykwintnymi przekleństwami i jednym skomleniem, gdy niedoszły idol psich nastolatek dostał zapewne kapciem.

3 lutego 2015

Służebnica Królowej

Kolejne czerwone oczy przesunęły się po niej niemal boleśnie. Ich właściciel, wysoki chudzielec z czarnymi włosami na irokeza, rozpoczął z nią pojedynek na spojrzenie. Pierwsza odwróciła wzrok. Nie miała pojęcia kim był, nie sądziła jednak, by była w pozycji do rzucania wyzwania komukolwiek. Zdusiła w sobie odruch wzdrygnięcia, gdy ktoś, możliwe, że facet z irokezem, przeszedł niedaleko, a jego moc otarła się o nią oślizgle niczym wąż. Czuła na sobie ich spojrzenia, ich siłę, delikatnie szarpiącą jej własną, jak małe dzieci szarpiące za nogawkę ojca. Tato, zobacz, odmieniec.  Półkrwi.