26 września 2015

Życzenie Półkrwi - Rozdział 10 (2/2)

Rozdział 10ty część druga, zapraszam :) 
***
            Gdy tylko go minęła, poczuła na sobie jego spojrzenie. Nie było to typowe lubieżne spojrzenie pijanego obwiesia, który ma ochotę na za wysokie dla siebie progi. Długowłosy, oparty o mur, młody mężczyzna z papierosem w ustach niczym szczególnym nie różnił się od pozostałych osób w okolicy. Ludzi szwendających się to tu, to tam, odbywających swój maraton między klubami, które mieściły się po obu stronach ulicy. Jednak jego spojrzenie wbite w jej plecy niemal paliło. Wiedziała kim jest ów długowłosy. Skręciła za róg, nie oglądając się za siebie. Tak, jak przewidywała, nieznajomy ruszył za nią, w pewnej odległości, jakby dla zachowania pozorów. Nie miała jednak wątpliwości, iż i on domyślił się z kim ma do czynienia. Skręciła ponownie i tutaj zrobiło się jakoś puściej. Chodź pijawko, pomyślała, już ja ci pokaże, że lepiej nie żerować na czarownicy. Nieznajomy nadal za nią szedł, gdy skręciła po raz trzeci. Tu ulica była zupełnie opustoszała, weszła w dość szeroki, lecz ciemny zaułek. Gdy tylko znalazł się w odpowiednim zasięgu nałożyła niewidzialną barierę na wyjście, sprawiając jednocześnie, że oboje znaleźli się w pułapce, jak i to, że nikt z zewnątrz niczego nie zobaczy.  Obrócił głowę w stronę magicznego muru. Wykorzystała ten moment, zdejmując błyskawicznie bransoletkę z ręki i rzucając w niego  długim, magicznie wspomaganym łańcuchem jarzącym się niebieskością. Broń zakończona była głową węża, który rozdziawił paszczę chcąc wbić się w ofiarę. Długowłosy jednak zdołał się uchylić. Psia mać, pomyślała, szybki jest! Przyciągnęła łańcuch do siebie i skupiła wzrok na przeciwniku. W ciemnych spodniach, lakierowanych butach i bordowej koszuli wyglądał jak puzzel nie pasujący do obrazka tanich i licznych w tej okolicy klubów. Miała wrażenie, że gdy spojrzy na jego rękę, doszuka się na przegubie złotego zegarka. Nie zaryzykowała jednak spuszczenia wzroku z jego czerwonych już oczu. Miał długie, do samego pasa, jasne włosy, pewnie w dzień połyskiwałyby złotem, ale tego nie dane będzie nikomu stwierdzić, te istoty nie chodzą za dnia. Lekki, swobodny uśmiech wypełzł na jego twarz, gdy mu się tak przyglądała. Rzuciła łańcuchem raz jeszcze, znów się uchylił.
-        Zjeżdżaj – wycedziła.

22 września 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 10 (1/2)

Pierwsza część rozdziału 10, serdecznie zapraszam ;)

Sala była obszerna. Keteira Viro odnosiła wręcz wrażenie, że pomieszczenie jest większe od jej całego skromnego mieszkania. I chłodniejsze. I mroczniejsze, bardziej królewskie, mistyczne, bardziej puste, przesadniejsze i zdecydowanie starsze. W ogóle, co to za pomysł, żeby się spotykać w zamku? Nie mogli do tego wynająć jakiegoś normalnego biura, albo restauracji? Do komnaty wszedł wysoki, smukły mężczyzna o długich, związanych luźno w kucyk na boku, włosach. We fraku i białej falbaniastej koszuli Edenir wyglądał bardziej na lokaja aniżeli jednego z królewskiej trójki. Keteria westchnęła w duchu. Cokolwiek by na siebie nie ubrał i tak uważała go za największe ciacho wśród wampirów. Oni tu wszyscy byli piękni, jak zwykle zresztą. Siedząca po jej lewicy Azjatka ze swymi długimi, czarnymi jak noc włosami i orientalną urodą przebijała wszystkie, ludzkie, modelki świata. Nawet milcząca Fiola, blond nastolatka o smutnych oczach, swym skromnym i niepozornym pięknem zachwycała wszystkich. Jak to wampiry, pomyślała Kateira.
-        Jeszcze tylko wilki i możemy zaczynać – odezwała się Azjatka – nie wyśniłaś przypadkiem, czy się spóźnią, Kett?
-        A mogłabyś do mnie nie mówić Kett? - zapytała naburmuszona Keteira – czuję się jakbym wciąż miała trzynaście lat.

10 września 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 9 (2/2)

Druga część rozdziału 9, zapraszam ;) 


***
-        Teraz dajcie mi krew wilka – powiedział.
Deyva czym prędzej podała mu jakiś złoty kielich, chwycił go w obie dłonie. Hakon nie próbował nawet wstać. Spojrzał w stronę Adri leżącej na podłodze.

            Chciało mu się wyć. Chciał rozerwać ich wszystkich na strzępy. Chciał zatopić zęby w każdym kawałku tego przeklętego wampira i tej cholernej emo dziwki! Rozejrzał się, było ich tu może i trochę sporo, ale w furii który wilk liczy przeciwników? Chciał zawyć, chciał warknąć, chciał... Ktoś uwolnił go z łańcuchów.
-        Przyrzeczenie, to przyrzeczenie - powiedział Ariin.
Spojrzał na kielich z najwyższym wręcz namaszczeniem, a potem przechylił go i wypił jego zawartość. Żadne z nich nie zwracało już uwagi na Hakona, najwyraźniej pewni, że nie stanowi dla nich zagrożenia.

5 września 2015

Życzenie półkrwi - rozdział 9 (1/2)

Zapraszam serdecznie na pierwszą część dziewiątego rozdziału Życzenia Półkrwi :)

Rozdział 9

Czytał jakiś artykuł o nowym MMO, gdy znajomy dźwięk gadulca wyrwał  go ze skupienia tak nagle, że aż podskoczył. W prawym dolnym rogu pojawiła się informacja, o jej stanie połączenia zmienionym na online. Jak zwykle na nią czekał i odezwał się jeszcze zanim zdążyła dobrze usiąść przy komputerze. To był ich taki rytuał. Ona wracała z pracy i włączała GG, a on już na nią czekał. Rozmawiali chwilę a potem... „Jeszcze tylko prysznic wezmę (na spacer go wyprowadzę), gary pomyje, pranie poskładam i już jestem dla Ciebie” napisała. Właśnie. Zawsze po tej chwilce rozmowy zajmowała się domowymi sprawami, tak jakby była zupełnie normalna.

            Mimo tego, że nie musiała jeść ludzkiego jedzenia, pracowała i zarabiała na siebie. Widać było po niej, że chciała żyć jak normalny człowiek, a możliwość przebywania na słońcu znakomicie jej w tym pomagała. Niestety pracowała na zmiany i w tym tygodniu wracała wieczorami. Zamiast jednak odpocząć zabierała się za domowe porządki niezależnie od godziny. Jakiś czas temu dowiedział się, że mieszka zupełnie sama w niewielkim domku rodzinnym z ładnym ogrodem, który zostawił dla niej ojciec. Nie wiedział jednak, czy o ludzkim, czy też o wampirzym ojcu była tu mowa. Obiecała natomiast, że kiedyś go do siebie zaprosi.

            Przymknął oczy i oparł się wygodnie o krzesło. Wrócił myślami do wydarzeń sprzed pięciu dni. W duchu dziękował jej za to, że tym razem nie zniknęła. Nie chciał znów przechodzić przez tę niepewność. Czy żyje, czy dobrze się miewa, czy zadzwoni, przyjdzie? W jakiś dziwny sposób zależało mu na niej...W końcu jest moją przyjaciółką, pomyślał, nie chce by jej się coś stało. Z zadumy wyrwało go pukanie do tarasowych drzwi. Wstał i ruszył w ich stronę. Czemu do licha pukała? Przecież od dawna już nie wchodziła do jego domu w ten sposób.  Chwycił za klamkę i nacisnął. Nim się zorientował kto przed nim stoi, odziana w skórzaną rękawicę mała dłoń chwyciła go za ubranie i wyszarpała na zewnątrz, z taką silą, że aż wywalił się na brzuch.