Zapraszam na ostatnią część Zabójczyni ;-)
P.S. Tak, wiem "gdzie jest reszta i czuje niedosyt" :P
***
Wiatr
rozwiał jej włosy. Czy naprawdę wierzyła temu dziecku? Czy naprawdę sądziła, że
Kerra mówi prawdę?
Nie.
Właściwie
to była pewna, że dziewczynka plecie w szoku, spowodowanym utratą rodziców.
Teraz jednak wszelkie wątpliwości uleciały wraz z podmuchem wiatru. Wiatru,
który dudnił w czeluści zawieszonego w powietrzu czerwonego wiru.
Więc jednak
Kerra mówiła prawdę. Istnieją inne światy. Delaila obejrzała się na
dziewczynkę. Jej jasne włosy szarpał wiatr, jakby niezadowolony, że każe mu się
czekać. Czerwone od płaczu oczy Kerry patrzyły ufnie na zabójczynię. Czy ten
ośmioletni chłopiec też by tak na nią patrzył, gdyby wzięła to zlecenie? Czy
tak właśnie patrzył na zabójcę pozbawionego zahamowań Delaily? Kerra coś
powiedziała.
-
Co mówisz? - kobieta nie usłyszała przez
wzmagający się wiatr.
-
Muszę wejść ostatnia, by zamknąć portal! -
powiedziało dziecko, próbując przekrzyczeć hałas.
Delaila skinęła głową. Obróciła się znów w stronę wiru. Czy
mogło tam być gorzej niż tutaj? Nie
mogło, jeśli była w stanie odkupić winy. Cokolwiek ją czeka, liczył się tylko
ten jeden cel. Oczyszczenie. Wzięła głęboki oddech i weszła w portal.
***
-
Nikczemna z ciebie kłamczucha, Anito – odezwał
się za jej plecami, nieco rozbawionym głosem.
Nie musiała się obracać. Wiedziała jak wyglądał. Wysoki,
umięśniony, piękny. Zwykle miewał na sobie rozpiętą koszulę, odsłaniającą
idealny tors i jakieś spodnie. Czarne jak noc, długie włosy zaplatał w warkocz.
Czuła na potylicy spojrzenie jego żółtych ślepi o kocich źrenicach. Owiał ją
delikatny podmuch, gdy machnął od niechcenia błoniastymi skrzydłami.
-
Ludzie się nie zmieniają – powiedziała –
wystarczy, że zapłakane dziecko ich o coś poprosi, a mogą iść do piekła.
Portal zamknął się już, więc mogła przybrać własną postać.
Mała dziewczynka stała się wyższa, a jej sylwetka bardziej kobieca. Ubranie
zmieniło się w wyzywający strój, zakrywający tak niewiele, iż nie było
wątpliwości do tego, co obiecywał. Obróciła się do mężczyzny, sięgała mu ledwie
do torsu. Miał na sobie czarne spodnie i czerwoną koszule. Wyglądał idealnie,
jak zwykle. Powiodła po nim żółtymi ślepiami i wyciągnęła rękę, by dotknąć jego
rogów. Jej własne były nieco drobniejsze. Nie miała też skrzydeł.
-
Czy to już wszystkie trzynaście dusz? - zapytał
miękko, uśmiech błąkał mu się po twarzy.
-
Nie Azraelu – odrzekła – jeszcze cudzołożnica.
Azrael nachylił się, otulił ją skrzydłem i szepnął do ucha
zmysłowo.
-
Zatem znajdź cudzołożnicę, Anito – jego oddech
łaskotał ją w spiczaste ucho – znajdź cudzołożnicę – powtórzył.
No dobra, pogubiłam się chyba muszę zacząć od nowa...
OdpowiedzUsuńChibi gaki też się pogubiła o co w tym chodzi ...
OdpowiedzUsuń