18 czerwca 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 5

Zapraszam serdecznie :)

            Opadła na kolana, kiedy to coś ją puściło. Kątem oka zauważyła, że półprzezroczysta kula więzi jeszcze Hakona. Spojrzała z nienawiścią na blondyna. Przez głowę przeleciały jej obrazy z  pierwszego dnia, kiedy się poznali.

            Było to na jednym z festynów z okazji dni miasta, odbywającym się regularnie zaraz po zakończeniu roku szkolnego. Pamiętała, że szwendała się wtedy z koleżanką, rozmyślając nad ewentualnym wyjazdem, gdy ta zobaczyła grupę swoich znajomych. Należał do nich. Lake wydawał się sympatycznym chłopakiem, posiadającym dar poezji, płynącej prosto z serca. Urzekł ją tym, a podczas tych godzin, kiedy siedzieli wymieniając się swoimi wierszami, czuła się przy nim dobrze... Zupełnie tak, jakby ją rozumiał. Potem przyszły kolejne dni. Spotykali się zawsze na tej samej ławce w parku, rozmawiając bez końca o poezji, muzyce i własnej twórczości. W końcu zaproponował napisanie wspólnego wiersza. Zgodziła się od razu. Jakaż była jej radość, gdy czytali razem ukończone dzieło. Wtedy postanowiła, że wyjawi mu kim naprawdę jest. Jeszcze nie skończyła swej wypowiedzi, a już wiedziała, że to był błąd. Mówiły to jego oczy, gesty jakie wykonywał, wyraz twarzy, w końcu powiedziały to jego usta, śmiejąc się głośno. Zraniło ją to, choć on najwyraźniej się nie zorientował. Potem ich drogi się rozeszły, jakoś tak same z siebie. Może po prostu nie chciała przebywać z kimś, kto ją wyśmiał? Skoro uważał, że to, co mówiła było tylko wytworem jej wyobraźni, po co miała marnować na niego czas? Spotkała go kilka miesięcy później. Był obcy, nieobecny, sztywny, jakby podchodził do niej z dystansem. Nie była w stanie pojąc, co jest tego powodem. Zresztą tak naprawdę niewiele ją to interesowało.

            A dziś? Dziś przystawił jej lufę tego przeklętego, wyglądającego jak zabawka pistoletu do twarzy!

13 czerwca 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 4

Rozdział 4

Utkwił wzrok w liściu tlącym się na najdalej wysuniętej gałęzi sporego drzewa. Reszta rośliny była już mocno nadpalona. Gdyby nie jej wodna magia, zapewne większość obszaru na którym się znajdowali, już dawno strawiłby ogień. Siedział teraz na trawie, podkulając kolana pod brodę. Spojrzał na nią, a wiatr zawiał lekko, wichrząc jej czerwone włosy. Zastanawiał się jakie myśli wędrują jej po głowie. Patrzyła przed siebie, a jej twarz nie zdradzała żadnych emocji. Niebieskie oczy, wpatrzone w ten sam liść, były nieruchome. Zdawać by się mogło, że w ogóle nie musiała mrugać. Zerknął na napis rozpościerający się teraz od ramienia, aż po sam nadgarstek. Miał na sobie bezrękawnik, więc nic nie zasłaniało mu liter. Nie chciał zresztą nosić niczego innego, gdyż każde dotknięcie blizn powodowało, że napis świecił się na czerwono, co sprawiało mu ból. Jego wzrok powędrował z powrotem na liść. Ile razy już dziś używał magii? Stracił rachubę. Za każdym razem było to troszkę łatwiejsze niż poprzednio. Zauważył nawet, że odrobinę mniej energii zużywa na ukształtowanie każdego następnego zaklęcia. Możliwość czarowania tylko w postaci wilka, była nieco drażniąca, za to siły regenerowały się szybciej, gdy zmieniał się w człowieka.  Przez prawie cały dzień, który spędzili na tych zapomnianych przez ludzi wzgórzach, nauczył się jedynie szybciej tworzyć płomień i strzelać nim na odległość kilkudziesięciu centymetrów.  Kiedy pierwszy raz usłyszał, że będzie mógł tworzyć ogniste pociski, nie sądził, iż będzie to aż takie trudne. Jednak nie to było teraz problemem. Dobrze wiedział jaka myśl przewija się w tej chwili przez jej umysł. Wiedział to, bo taka sama myśl wciąż dawała o sobie znać i w jego głowie. Znów spojrzał na napis. Wezwanie...

6 czerwca 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 3

Zapraszam serdecznie :)

3.

-        Wyglądasz jak...
-        Tylko mi nie mów, że jak ladacznica – przerwała mu – bo cię strzelę w ten wilczy nos – dodała, spoglądając na niego krytycznie.  
Hakon przyjrzał się jej. Od kiedy uzyskał magiczne widzenie czuł się trochę dziwnie w jej obecności. Uwielbiała ubierać się wyzywająco, ale dziś to już przeszła samą siebie. Czarne pantofelki na wysokich obcasach, sprawiały, że niemal dorównywała mu wzrostem. Natomiast kraciastą spódniczkę ledwie kilka centymetrów dzieliło od miana paska. Skórzana kurtka zapinana na zamek błyskawiczny odsłaniała koronki czarnego stanika. Czerwone włosy opadały kaskadą na ramiona. Pokusiła się nawet o makijaż. Pewnym krokiem weszła do pubu, spojrzenia kilku mężczyzn zawiesiły się na niej, kiedy przechodziła obok, kierując się w stronę baru. Hakon posłusznie podążał za nią, ubrany w czarne spodnie i czerwoną koszulę. Na szyi miał pentagram, który mu podarowała. Starał się wyglądać na nieco zagubionego, tak, jak mu poleciła. Rozglądał się z, miał nadzieję, lekkim lękiem po pomieszczeniu, gdy ona zamawiała drinki. Przechyliła się prowokacyjnie przez kontuar, by usłyszeć, co barman miał jej do powiedzenia, po czym zachichotała figlarnie. Hakon wziął dwie wysokie szklanki i skierował się do stolika. Kiedy szli, Adrelia obeszła go powoli, poczuł jej chłodne palce na szyi, oraz ich nieśpieszną wędrówkę po jego karku aż na drugą stronę. Wiedział, że było to oznaczenie dla pozostałych, że ten śmiertelnik należy do niej. Wyminęła go i zajęła miejsce na jednej z kanap, dosiadł się do niej, stawiając szklanki na stole. Z głośników sączyła się  Army of me – Bjiork.

1 czerwca 2015

Życzenie Półkrwi - rozdział 2

Serdecznie zapraszam na rozdział drugi :)

2.

            Była to już któraś z kolei jej wizyta u niego i trening. Szedł obok niej zamyślony.  Wspominał ten czas. Moment, gdy obudził się następnego dnia przekonany, że to był sen i chwilę w której zobaczył ją stojącą niedaleko jego domu, czekającą, aż wróci od kumpla. Wtedy wszystko się posypało. To, co sobie poukładał w głowie, co zamierzał jej powiedzieć przez Skype, jaki to zajebisty sen miał dziś, że przyszła do niego i że trenowali. Wszystko nagle roztrzaskało się zastąpione świadomością, iż „sen” to nader błędne określenie tego, co się wydarzyło. Myślał też o tym, ile go nauczyła. Nie tylko walki, ale również o istnieniach takich jak ona, choć nadal ciężko było mu uwierzyć, że żywi się ludzką krwią. Z tego co czytał, czy słyszał do tej pory, wampiry były istotami bardzo wyniosłymi krwiożerczymi i mrocznymi. Ona była jak negatyw tych cech. Wyglądała i zachowywała się tak, że gdyby nie wyjawiła mu kim jest, w życiu by się nie domyślił!  Zastanawiał się w duchu, czy jest tak, bo jest też pół czarownicą, czy może po prostu obrała taką drogę. Postanowił kiedyś ją o to zapytać. Przypomniał sobie, jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył ją promiennie uśmiechniętą stojącą w blasku słońca, czekającą na niego następnego dnia. Wyjaśniła mu wtedy, że jedną z zalet bycia pół wampirem jest możliwość przebywania na słońcu do woli. Może to właśnie sprawiało, że była taka uśmiechnięta. Zawsze przecież uważał ją za osobę pogodną.

            Skręcili w lewo, potem w prawo, mijali jakiś pawilon sklepów. Fakt, iż przeniosła ich do swojego, chyba rodzinnego, miasta nie zdziwił go za bardzo. Może chciała odwiedzić dawne miejsca, może potrenować tam, gdzie sama się uczyła, może po prostu chciała się z kimś spotkać. Nie pytał. Głowę miał zajętą czymś innym.  Nie widzieli się tylko trzy dni. Te trzy dni, które diametralnie zmieniły jego życie. Nigdy nie sądził, że coś takiego może mu się przydarzyć. Jeszcze parę dni temu był zwykłym chłopakiem zajętym głównie kolegami i grami MMO. Teraz był kimś... no, zupełnie innym. Dopiero, co przybyła do niego ona, jego najlepsza przyjaciółka, która okazała się nie być człowiekiem, a teraz to zdarzenie sprzed dwóch dni.