Zapraszam serdecznie ;-)
Weszli po schodach i dotarli do
podwójnych drzwi. Nad nimi widniał napis „sala wykładowa nr 33”. Drzwi pilnował
szeroki w barach, łysy facet. Wampir, na co wskazywały jego czerwone, jak krew, oczy. Hakon przyjrzał mu się. Jeden
strażnik przy wejściu do sali pełnej wampirów. Czy to miało jakikolwiek sens?
Ktokolwiek nieproszony i zdemaskowany, najprawdopodobniej nie wyszedłby stąd
żywy, a tylko w najwyższej łasce wyszedłby stąd jako nieumarły. Ale on miał
opiekuna. Oficjalnie należał do Deriana, więc nie powinni się przyczepić.
Zaczął zastanawiać się co zrobią, jak już dostaną się do środka.
-
Witaj.
Głos typa pilnującego drzwi był
nadzwyczaj spokojny, jakoś dziwnie nie pasował do jego postawy. Derian tylko
skinął mu głową i ruszył dalej. Hakon ocenił faceta na niezbyt mądrego, jak to
zwykle bywa przy tego rodzaju robocie, chociaż jeśli chodzi o wampiry nie można
mieć pewności. Gdzie jak gdzie, ale u nich pozory potrafią zmylić najlepszego
obserwatora. Nie ważne, nie powinien teraz o tym myśleć, lecz skupić się na
rzeczach istotniejszych. Ruszył za Derianem, ale drogę zastąpił mu łysol, położywszy chłodną dłoń na jego klatce
piersiowej w geście zatrzymania.
-
Człowiek - stwierdził.
-
Jest ze mną – odparł Derian, nawet nie
zaszczycając faceta spojrzeniem.
Hakon podstawił mu ślad
ugryzienia pod oczy, demontując w ten sposób swoją przynależność do blondyna.
Wampir odsunął się nieśpiesznie. Weszli do sali.