25 listopada 2012

Ostatni artefakt - cz 6 END

Zapraszam do ostatniej części tego opowiadania ;-) Liczę na Wasze opinie ;-) 

Ostatni Artefakt - cz 6


Ktoś jęknął i usłyszałem głuchy odgłos padającego ciała. W momencie, gdy Kirin zerwała się na nogi, chwytając kostur, dotarło do mnie, że to nie mnie chciała zabić tym sztyletem. Otrząsnąłem się z szoku i zerwałem, chwyciwszy miecz. Kirin wyminęła mnie, po drodze wyrywając nóż z gardła martwego mężczyzny w szacie. Obróciłem się i oniemiałem. W moją stronę szło kilku ludzi, wszyscy odziani w zbroje z herbem kropli krwi. Te stroje nadawały im irracjonalny wygląd identycznych żołnierskich klonów, gdyż hełmy zasłaniały im pół twarzy. Byli uzbrojeni w miecze i halabardy. Normalnie wojsko w służbie zakonu! Za nimi spostrzegłem trzech magów w szatach. Żołnierze natarli na nas, a Kirin wpadła między nich, uzbrojona w sztylety.

19 listopada 2012

Ostatni artefakt - cz5

Część piąta, zapraszam do czytania ;-) 
- Kto ci to zrobił? - zapytałem, gdy już ze mnie zeszła.
Musicie wiedzieć, że nigdy wcześniej, ani później mi się to nie zdarzyło. To był wybuch gniewu, jakiego, podczas dwudziestu dziewięciu lat istnienia, nie czułem. Nie szukam jednak dla siebie usprawiedliwienia, ono zwyczajnie nie istnieje. Zrobiłem coś bardzo złego. Mimo to, jakoś zdołałem ją przeprosić, a przynajmniej sprawić, by już nie chciała mnie zabić.

16 listopada 2012

Ostatni artefakt cz4

Część czwarta, zapraszam do czytania i liczę na Wasze opinie ;-) 

*Ostatni artefakt - 4*

Kirin siedziała po drugiej stronie ogniska, naprzeciw mnie. Nazwałem ją tak dziś rano, a ona przyjęła imię, nagradzając mnie milczącym skinieniem głowy. Zaśmiała się nawet, gdy oznajmiłem, że słowo to w starożytnym języku oznacza mała myszkę. Jej śmiech jednak ucichł dziwnie już po chwili i znów stała się milcząca.

Niewiele rozmawialiśmy w ciągu dnia. Miałem nadzieje, że natkniemy się na jakiś wóz, chociaż pocztowy, ale szczęście nie chciało nam sprzyjać. Szliśmy więc skrajem drogi. Ja – niosący coraz cięższe siodło i milcząca Kirin.

12 listopada 2012

Ostatni artefakt cz3

* Ostatni artefakt*

Część trzecia ;-) 


Goniły mnie miniatury magów, w krótkich szatach i maskach w kształcie psiego pyska. Wrzeszczeli bojowo, wpadając między spłoszonych członków karawany. Próbowałem walczyć, ale mój miecz, niczym w zmowie z najeźdźcami, nie potrafił trafić w cel. Skoczyłem za przewrócony wóz, kiedy niebieski pocisk magiczny przeleciał niedaleko mnie. Te przeklęte karły strzelały z kosturów! Nagle wpadła między nich postać w czerni, uzbrojona w sztylety. Wyskoczyłem zza wozu z mieczem w dłoni, kiedy magiczna niebieskość, dosłownie o włos mijając kobietę w czerni, zerwała jej kaptur. Zamarłem przerażony. Nie miała twarzy, a ledwie czaszkę. Proste zęby szczerzyły się w wiecznym makabrycznym uśmiechu, a oczodoły spowijała czerwień. Ktoś wbił we mnie ostrze, w momencie, gdy zorientowałem się, że stoję jak wryty. Mój wzrok powędrował w stronę mordercy. Miała poszarpaną ranę od szyi aż po brzuch. Martwe oczy spojrzały na wbity we mnie nóż, a okrwawione usta załkały, głosem Veli
- Pomóż...

10 listopada 2012

Ostatni artefakt - cz2

* Ostatni artefakt*
Część 2
Zapraszam do przeczytania części drugiej ;-) 


Martwi, wszyscy martwi, bez wyjątku. Nieżywi jak drewniane kłody, cała karawana - ludzie i ich dobytek - po prostu zniszczone, jakby nie byli warci nawet złamanego denna. Szlag by to trafił! Nie byłem najemnikiem, nie byłem żołnierzem, nie byłem nawet z nimi spokrewniony. Przyczepiłem się do tej karawany jakieś trzy miesiące temu, bo zwyczajnie nie miałem pomysłu na życie. A teraz oni wszyscy byli martwi.

8 listopada 2012

Ostatni artefakt - cz1

* Ostatni artefakt *

Moje najnowsze opowiadanie, wkrótce pojawią się kolejne części, zapraszam serdecznie do czytania ;-) 

1.

Błysk, trzask, spadło coś ciężkiego, ktoś krzyknął. Sięgnąłem po miecz, w tej samej chwili jednak koń zarżał i wierzgnął, a ja spadłem z siodła. Od turlałem się pośpiesznie, by nie dostać po twarzy podkutymi kopytami. W momencie znalazłem się pod wozem. Jasna cholera, a mówiłem Jarlo, że nie powinniśmy jechać nocą! Obóz byłby bezpieczniejszym rozwiązaniem, ale ten stary głupiec uparł się, że nie ma czasu do stracenia. Tak ważny interes przecież nie może uciec mu sprzed nosa. Poza tym, przecież nie będzie słuchał jakiegoś przybłędy, nawet jeżeli ten przybłęda jako jedyny nosi miecz i ma jakie takie doświadczenie w walce!

Coś znów błysnęło. Gdzieś niedaleko huknęło potężnie, aż zadzwoniło mi w uszach! Wóz przede mną stanął w płomieniach, usłyszałem wykrzykiwane zaklęcia. Na świętą parę, od kiedy magowie napadają kupców?! Musiałem wyczołgać się ze schronienia zanim i ono zamieni się w pochodnie. Chwyciłem miecz i już miałem się ruszyć, kiedy coś niebieskiego, w kształcie chyba kuli, mignęło mi przed oczami. Błysnęły czerwone ślepia i ostrza noży. Ki demon?!